Uwielbiam
barszcz ukraiński, zwłaszcza z młodych buraków, na które właśnie jest sezon. W dzieciństwie moim ulubionym barszczem był czysty barszcz, który zawsze zjadałam z porcją ziemniaczków okraszonych masełkiem. Pycha! Moja mama zawsze robiła barszcz na słodko i do takiego barszczu mam słabość do dzisiaj.
Jednak moje barszczyki doprawiam zazwyczaj nie tylko łyżeczką cukru (nie zawsze, zależy od tego, jak słodkie są buraki), ale także sokiem z cytryny lub octem winnym. Także po to, żeby przywrócić intensywny kolor buraczka, chociaż jak dla mnie barszcz ukraiński nie musi być mocno bordowy.
Na ile jest to bliski oryginałowi barszcz ukraiński? Nie wiem. W moim barszczu można czasem znaleźć fasolę białą (tym razem zrobiłam z fasolką z puszki, ale widziałam już w warzywniaku świeżego tegorocznego białego jasia), a czasem czerwoną kidney. I zawsze poszatkowaną kapustę, ale nigdy nie dodaję fasolki szparagowej – po prostu taka kompozycja mi nie pasuje. Do barszczu dodaję czasem kilka suszonych grzybów. Czasem jemy barszcz ukraiński z jajkiem. Nie mam sztywnego przepisu na taki barszcz. Najważniejsze, że za każdym razem szybko znika z naszych talerzy :).
Na barszcz ukraiński nadają się również buraki kiszone, jednak wówczas trzeba uważać z sokiem cytryny, żeby nie wyszedł zbyt kwaskowy.
Komentarze 0